niedziela, marca 30, 2008

III W którym Onno wpada w Czarną Dziurę

Gdzieś w okolicach Fabryki jest Czarna Dziura, która połyka wychodzące po 17 nieostrożne Cienie, żeby wypluć je przeżute dopiero wiele godzin potem. Dziwne, ale większość Cieni prawa grawitacji wydają się nie obowiązywać i suną jeden za drugim do domów, zupełnie nieczuli na ssącą siłę czarnej otchłani. Nawet jakby się unosili kilka centymetrów ponad powierzchnią ziemi. Onno czasami się zastanawia, czy są prawdziwi. Może to tylko projekcje jej chorego umysłu?

Bo Onno i jej Brygada są z żywej tkanki. Ich odcinek taśmy jest jednym z niewielu, gdzie można jeszcze usłyszeć śmiech,* a wobec grawitacji Czarnej Dziury są bezbronni jak mucha złapana do słoika przez ciekawskiego 11-latka. Z westchnieniem wpadają do tunelu, który za każdym razem wyrzuca ich po Ciemnej Stronie Miasta, w innym wymiarze. Nie walczą, dają się unieść rytmowi Miasta, taplają się w jego brudzie. Znikają w jednej ze swych ulubionych melin, a tam piją, palą, a czasem nawet wyginają ciała do jakiejś szatańskiej muzyki.

Kiedy wyrzuca ich z powrotem do ich macierzystego wymiaru, są brudni, sponiewierani i obolali, ale z lekkimi głowami. Nic w nich nie zostaje po takiej dekadenckiej nocy. Rano z uśmiechem na twarzy pojawiają się w Fabryce.




*Ponieważ to wbrew regulaminowi, Autorka uprzejmie prosi o nierozgłaszanie.

wtorek, marca 25, 2008

II W którym Super Onno się ujawnia

Większość ludzi nie radzi sobie z jednym życiem. Onno bierze się za bary z dwoma.

Dla niepoliczalnych mas ludzi Onno jest po prostu jednym z Cieni pracujących w Fabryce. Każdy dałby się nabrać widząc ją na wpół przytomną w autobusie gramolącym się przez wyboje do Fabryki. Przy taśmie Onno nieznacznie się ożywia i rozwesela (bo pracę swoją bardzo lubi), ale żadnych magicznych mocy ciągle nie zdradza.

Ale kiedy przez jednostajny szum przesuwającej się taśmy przedrze się wołanie o pomoc, Onno zrzuca swą ziemską powłokę i ujawnia się jako Super Onno: zakłada majtki na głowę, wyrzuca prawą lub lewą rękę w powietrze (jest oburęczna) i bez zwłoki rusza na ratunek. Onno w swej prawdziwej postaci jest szybsza od lecącego pocisku, ma siłę lokomotywy i potrafi zapamiętać ciąg 24 cyfr po jednym rzucie oka.

Szalejąca od kilku dni w Mieście zawierucha śnieżna to bezlitosny sprawdzian czujności Super Onno.

Niewiele brakowało, a smutny los spotkałby małego, granatowego forda pozostawionego na parkingu Fabryki bez zaciągniętego hamulca ręcznego. Na szczęście, pod pretekstem głodu nikotynowego ściskającego żołądek, Onno udało się wymknąć na cogodzinny obchód. Kiedy zobaczyła biednego forda (dobytek życia jednego z marnie wynagradzanych Cieni) szarpanego przez gwałtowne podmuchy wiatru, obudził się w niej superbohater. Jedyna niedogodność polegała na tym, że Onno nie była sama, ale w towarzystwie dwóch innych Cieni palaczy. Ponieważ nie mogła zdradzić przed nimi swojej prawdziwej tożsamości, pozostały jej tylko konwencjonalne sposoby ratowania świata. Pobiegła więc co sił do ochrony i powiadomiła o niebezpieczeństwie. Musiała tak biegać kilka razy, bo jako Onno nie jest zbyt rozwinięta i nie mogła zapamiętać numeru rejestracji, ale w końcu przecież się udało i tylko to się liczy. Granatowy samochodzik został ocalony.

Morał: i Ty możesz być superbohaterem.

środa, marca 19, 2008

Errata

Autorka pragnie sprostować oczywistą pomyłkę pisarską, która pojawiła się w pierwszym wpisie. Zamiast obłąkani czytelnicy powinno być zbłąkani.

Autorka prosi o niedoszukiwanie się w niefortunnym wyrażeniu ani zamiaru obrażenia Czytelników, ani też chęci zdobycia poklasku Krytyków. Tanie chwyty tego rodzaju nie są bowiem zgodne z kodeksem etycznym przyjętym przez początkującą Autorkę. Wersja oficjalna to omsknięcie się palca na klawiaturze.

wtorek, marca 18, 2008

I W którym Onno odzyskuje swe dawne włosy

Po młodzieńczych eksperymentach z zawadiackim rudym, odważną czerwienią i odpowiedzialnym brązem, Onno powróciła do bycia blondynką. Stoi teraz przed lustrem, przechyla głowę raz w jedną, raz w drugą stronę i mierzy się surowym wzrokiem. "Chyba równo leżą, nic nie sterczy", ostrożnie ocenia. Patrzy jeszcze przez chwilę twardym wzrokiem i w końcu oddycha swobodniej, bo wszystko wskazuje na to, że porzucone kiedyś włosy ciągle na nią pasują.

Onno uśmiecha się teraz do siebie. Nagle przyszło jej do głowy, że przypadkiem udał się jej całkiem zręczny manewr. Nie dość, że uwolniła się od uciążliwych stereotypów związanych z poprzednimi kolorami pierza na głowie, to jeszcze dostała w ręce szansę na nowy, ten właściwy, początek. To tak, jakby wszystko dotąd było zaledwie próbą, przymiarkami przed spektaklem. Błędy i potknięcia zostają zapomniane, przed Onno biała karta.

Pomimo oczywistych ograniczeń intelektualnych Onno zdaje sobie sprawę, że bycie blondynką też wiąże się z pewnymi obciążeniami psychicznymi. Ale są to obciążenia, z którymi Onno już dawno temu nauczyła sobie radzić, są to obciążenia tzw. oswojone. Nie mają nic wspólnego z byciem rozsądnym czy odpowiedzialnym. Onno prawie klaszcze z uciechy na myśl o tym, kiedy znowu będzie mogła zanurzyć się w swojej niezmierzonej głupocie. I to bez ryzyka, że wywoła u kogoś przypadkowego dysonans poznawczy.

Mogłaby też prowadzić podwójną grę i pozwalać innym wierzyć, że jedynie bawi się stereotypem głupiej blondynki. W końcu niegłupie jest założenie, że na taką brawurę mogą sobie pozwolić tylko wyjątkowo ufni w swój intelekt.

"Cóż za przechytrość u Onno", wyrwało się Autorce.

poniedziałek, marca 17, 2008

Przedmowa

Autorka żywi niejasne podejrzenie, że obłąkani czytelnicy (liczba mnoga użyta z premedytacją) mogą mieć inne niż ona wyobrażenie o sztuce blogowania i szukać na tych stronach treści przez Autorkę w ogóle niezamierzonych. Aby zapobiec cichym rozczarowaniom, Autorka spieszy zastrzec, że żadnych demaskatorskich materiałów publikować nie będzie. Alkoholicy, jesteście bezpieczni, wasze twarze pozostaną anonimowe.

Ten blog będzie o Onno (na razie nieznanej szerszej publiczności) i innych, którzy wejdą w kadr. Autorka nie ponosi prawnej i moralnej odpowiedzialności za myśli i czyny swoich bohaterów. Zastrzeżeń jest więcej, ale o nich innym razem.