Zdarza się ostatnio, że Onno bierze od Moni jej czarne, lustrzankowe pudełko i rusza podpatrywać dzikie Cienie. Długo, długo musi je przyzwyczajać do swojej obecności. Być może są bardzo płochliwe, a być może chodzi o to, że Onno nie udaje się zbyt długo wytrwać w pozie rasowego fotografa i zamiast zastygać w kamień, wierzga nogami i wydaje odstraszające dźwięki. Prawdopodobnie tak właśnie wyraża swoją radość. Przy ocenie skutków tego rozwydrzenia reakcje Onno są już bardziej stonowane - przeważa ściąganie brwi, mlaskanie, mrużenie oczu i (wyrażające największą aprobatę) pocieranie nosa palcem wskazującym.
Moni podszepnęła Onno, żeby też sobie sprawiła takie magiczne pudełko. Tyle jej przecież daje frajdy. Onno najpierw długo się śmiała, prawie się tym śmiechem zakrztusiła, a potem tylko cicho rzuciła, że dobrze. I tak by w końcu uległa. Moni zainspirowała Onno już do tylu złych rzeczy, że nie trzeba dyplomowanego psychologa, żeby stwierdzić, że ma na nią wpływ.
I od kilku dni myśl o czarnym pudełku nie daje Onno zasnąć. Przekręca się z boku na bok, poprawia poduszkę, podciąga nogi pod brodę - nic nie pomaga, w głowie ciągle słyszy pstryk! pstryk! pstryk!
3 komentarze:
hehe kuszące to czarne pudełko;)
a wiec kochana korzystaj z okazji... Moni -> HK -> tanie czarne pudelka -> i chetnie sluze rada.... :) co ty na to?
byleby nie pocierać tego nosa palcem od środka - bo czarna skrzynka zarejestruje!
Prześlij komentarz