Wcale nie było tak, że świat się zapadł pod ciężarem wyznania Onno. Że eksplodował i rozpadł się na tak malutkie kawałeczki, że nie było szans złożyć go z powrotem.
Onno skończyła mówić, a ludzie ciągle tam byli i w ogóle nie wyglądali, jakby się mieli gdzieś ruszyć. Zamiast tego marszczyli nosy i robili takie “hmm” (coś na skali pomiędzy empatią a graniem na czas). To nie miało dla Onno żadnego sensu. Wpadła w popłoch poznawczy* i przełączyła się na tryb awaryjny. Jej mechanizmy obronne padały jeden po drugim, a ona desperacko próbowała przejąć kontrolę nad biegiem wydarzeń.
Wyszła w końcu tylnymi drzwiami, ostatni ruch musiał należeć do niej. Więcej nie pozwoli sobie na żadne obnażanie się.
*”Całkiem zgłupiałam,” mówiła potem.
3 komentarze:
Udało się zdążyć w lutym, plan jedna notka na miesiąc wykonany!
congratulations!!!
Dzieki za ciekawe informacje
Prześlij komentarz