sobota, lutego 28, 2009

XXIII W którym opisany zostaje krajobraz po

Wcale nie było tak, że świat się zapadł pod ciężarem wyznania Onno. Że eksplodował i rozpadł się na tak malutkie kawałeczki, że nie było szans złożyć go z powrotem.

Onno skończyła mówić, a ludzie ciągle tam byli i w ogóle nie wyglądali, jakby się mieli gdzieś ruszyć. Zamiast tego marszczyli nosy i robili takie “hmm” (coś na skali pomiędzy empatią a graniem na czas). To nie miało dla Onno żadnego sensu. Wpadła w popłoch poznawczy* i przełączyła się na tryb awaryjny. Jej mechanizmy obronne padały jeden po drugim, a ona desperacko próbowała przejąć kontrolę nad biegiem wydarzeń.

Wyszła w końcu tylnymi drzwiami, ostatni ruch musiał należeć do niej. Więcej nie pozwoli sobie na żadne obnażanie się.



*”Całkiem zgłupiałam,” mówiła potem.

3 komentarze:

Onno pisze...

Udało się zdążyć w lutym, plan jedna notka na miesiąc wykonany!

Anonimowy pisze...

congratulations!!!

Anonimowy pisze...

Dzieki za ciekawe informacje