niedziela, lipca 26, 2009
XXIV W którym Miasto pustoszeje
Na szczęście, rozwiązanie pojawiło się w jej głowie równie szybko - poszuka sobie nowych znajomych. Tak na wakacje. Kryterium jest tylko jedno - żeby im nie przeszkadzał dym papierosowy.
poniedziałek, kwietnia 27, 2009
czwartek, kwietnia 02, 2009
Ogłoszenia drobne
czwartek, marca 05, 2009
poniedziałek, marca 02, 2009
Z cyklu: Podsłyszane
- Mnie nie niszczy. Nigdy nic mnie nie łączyło z żadnym z papierosów, które wypaliłam. Wykorzystuję i porzucam.
sobota, lutego 28, 2009
XXIII W którym opisany zostaje krajobraz po
Onno skończyła mówić, a ludzie ciągle tam byli i w ogóle nie wyglądali, jakby się mieli gdzieś ruszyć. Zamiast tego marszczyli nosy i robili takie “hmm” (coś na skali pomiędzy empatią a graniem na czas). To nie miało dla Onno żadnego sensu. Wpadła w popłoch poznawczy* i przełączyła się na tryb awaryjny. Jej mechanizmy obronne padały jeden po drugim, a ona desperacko próbowała przejąć kontrolę nad biegiem wydarzeń.
Wyszła w końcu tylnymi drzwiami, ostatni ruch musiał należeć do niej. Więcej nie pozwoli sobie na żadne obnażanie się.
*”Całkiem zgłupiałam,” mówiła potem.
wtorek, stycznia 27, 2009
XXII W którym Onno się obnaża
Dziękuję, koniec oświadczenia. Można już pluć, odwracać oczy ze zgrozą, niemieć, histerycznie się śmiać, nie wierzyć, strzelać, wpadać w panikę, czuć się oszukanym czy z czym tam kto jeszcze zastygł. It's official now.
Tak, znam też trochę angielski.
niedziela, listopada 30, 2008
XXI W którym Onno ma zagwozdkę
Znowu minął jakiś nieokreślenie długi czas*** i nic się nie zmieniło. To nie była ta skrucha, na którą Autorka czekała. Onno ani trochę się nie zdziwiła, bo taką właśnie reakcję Autorki przewidziała, a cisza była jej potrzebna dla wzmocnienia efektu dramatyzmu. Była gotowa do następnego posunięcia, które miało już ostatecznie przejednać udającą niewzruszoną Autorkę.
Jakie to posunięcie - okaże się już w następnym odcinku.****
*Dość długi. Narratorka nie ma w sobie tyle cierpliwości, żeby stać przy bohaterce z zegarkiem w ręku i czekać, kiedy zmieni pozycję. Dla Narratorki to raczej sygnał, żeby pójść do kuchni i zrobić sobie herbaty.
**Wystarczy powiedzieć, że Narratorka zdążyła w tym czasie wypić dwie herbaty i przekartkować kilka czasopism dla kobiet.
***Kilka głośnych siorbnięć.
****Czasami po prostu trzeba się uciec do tak prymitywnych chwytów. Np. wtedy, kiedy Narratorkę bardziej zainteresuje artykuł o tym, jak jeść więcej i chudnąć niż to, co się dzieje w głowie bohaterki. Stąd pewnie przypisy zajęły więcej niż monolog wewnętrzny bohaterki.
sobota, lipca 26, 2008
XX W którym odżywa mit o Rusałce
W ostatnich tygodniach miejskie kroniki policyjne odnotowały zatrważający wzrost zaginięć młodych mężczyzn. Rozebrane zwłoki odnajdywane są przez spieszących rano do pracy. Na mieszkańców Miasta padł blady strach. Odżyły przykurzone opowieści o Rusałce wyłaniającej się z Rzeki po zapadnięciu zmroku i uwodzącej dźwięcznym śpiewem młodych chłopców.
- Ona ich zatańcowuje na śmierć – mówi z przejęciem kobieta w spożywczym.
- Paniusiu, pani nie wie, co mówi – burzy się pierwsza. - Za młoda pani, żeby rozumieć takie rzeczy. Moja śp. babcia opowiadała raz..
Co dalej, Onno nie słyszy, bo przychodzi jej kolejka. Oprócz chleba i papierosów kupuje „Głos Miasta”. Szybko przebiega wzrokiem po liniach tekstu. „Chciał pójść na skróty” - krzyczy nagłówek na pierwszej stronie. To, oczywiście, o ostatniej ofierze rzekomej Rusałki. Piszą, że 18-latek przyjechał do Miasta na wakacje do swojej ciotki. Był dobrym i uczynnym chłopcem. Takie bla bla bla.
Swojej wypowiedzi Onno nie znalazła. Bo zagadnął ją ostatnio taki przystojny dziennikarz i zapytał filuternie, czy to nie ona jest tą Rusałką. Onno roześmiała się perliście i odpowiedziała, że niemożliwe, bo kto widział wodną boginkę, która boi się wody? Wydawało jej się to całkiem dowcipne, ale widocznie na publikację się nie nadawało.
niedziela, lipca 13, 2008
XIX W którym Onno wyrusza w podróż
Podróż jest wpisana w życie bohatera. Takie są oczekiwania czytelników. Bo kiedy bohater podejmuje wędrówkę, jest pewne, że przydarzą mu się rozmaite przygody. Krew, pot i kurz przy drodze to coś, co trafia w upodobania wielu zabierających się do czytania. Z drugiej strony, łapczywie pożerający słowa czytelnicy dają autorowi szansę, żeby przemycić niezauważenie trochę treści dydaktycznych - bo z kolei jest to coś, co lubi wielu autorów. Niektórzy z nich zaskakują sprytem. Bo co jeśli wyrwana z paszczy smoka królewna okaże się brzydka jak zepsuty ząb? Czy nie skłoni to czytelników do zadumy nad człowieczym losem?
Kiedy w podróż wyrusza Onno, nie ma smoków i królewien. Jest zaparcie. Tak, Drodzy Czytelnicy - Onno była na wycieczce i miała zaparcie (łac. constipatio).* To taka przypadłość gastryczna, która nie pozwala wyrzucić organizmowi nagromadzonego w nim zła.
Czy i w tej przygodzie może być ukryty jakiś dydaktyzm? Co Autorka miała na myśli?
*Przez trzy dni.
czwartek, lipca 03, 2008
XVIII W którym Onno poznaje nowy zapach
Ale kto nigdy nie mieszkał z Moni, ten nie wie, co to zapach pozostawionego na kilka dni ugotowanego kalafiora.
niedziela, czerwca 22, 2008
XVII W którym Onno przedstawia swoją filozofię
A Onno się śmieje, bo taką ma filozofię. Też wiele przeszła - urodziła się połamana, ciągle jej kapała krew z nosa, a z oczu lała się woda. Dzieci w szkole podstawiały jej nogi, że zobaczyć jak jej śmiesznie odpada ręka albo noga. Kiedy Onno myślała, że już się nie poskłada do kupy, spotkała Stanisława Retro, który pomógł jej odnaleźć swoją Drogę. To od niego nauczyła się mantrycznej frazy "moje serce bije rytmem miłości", którą powtarza sobie zawsze, kiedy zło zaczyna ją przygniatać.
Bo oto przecież chodzi, żeby się otrzepać i iść do przodu. I śmiać się ze wszystkiego.
środa, czerwca 11, 2008
XV W którym Onno ma sen
Lekarz zalecił Onno odpoczynek na świeżym powietrzu.
środa, czerwca 04, 2008
XIV W którym Onno zadłuża się niczym rząd polski za Gierka
Niepokoić mogą już pierwsze reakcje onego (przypadka) na przypływ gotówki - wypieki na twarzy, rozszerzone źrenice i nadmierna potliwość rąk. Przez jedną krótką chwilę - zanim oszacuje swoje szanse - Onno walczy z trawiącą ją gorączką. Potem zatraca się w radosnym i niekontrolowanym konsumpcjonizmie. Ale powoli nadchodzi nieuniknione. Wraz kurczeniem się środków Onno traci rozmach. Dochodzi do tego, że już 10 dni przed kolejnym uzupełnieniem konta Onno jest skazana na żywienie się trawą popijaną wodą z kranu.**
Ale trzeba zaznaczyć, że Onno bardzo zżyła się z tym swoim defektem i za nic by się go nie wyrzekła. Na zarzuty o lekkomyślność odpowiada słowami piosenki pewnej niszowej kapeli:
"Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala."
Wie też, że zawsze może liczyć na wsparcie moralne Moni, Mariana i Groczyk, tak jak ona przejawiających inklinacje do niepohamowanego wydawania pieniędzy. Siadają sobie czasem w półkolu i wyliczają, dla czego poświęciły stabilizację finansową. Pada m.in. fajansowy serwis do kawy z delikatnym motywem kwiatowym, krem z gwiezdnym pyłkiem, słownik języka gockiego i rakieta do tenisa, w którego nikt nie gra.
Takie rozmowy wzbudzają apetyt na kolejne zakupy. Wtedy Onno puka do drzwi Siostry, tej rozsądniejszej. Ta nie mówi już nic.
*Onno ma teorię, wg której można by odwrócić niekorzystny trend, gdyby jej dochody przekroczyły pewien minimalny poziom. Jakiego rzędu może to być liczba, pozostaje nieodgadnioną zagadką.
**Zainspirowana kulinarnymi upodobaniami Mariana Onno rozważa przerzucenie się na drożdże. Powinny być bardziej pożywne.
poniedziałek, maja 26, 2008
XIII W którym Onno skacze po dachach
Ma to jakiś sens. Planetę, na której się Onno wychowała, otacza warstwa atmosfery tak rozrzedzonej, że wystarczy tylko nieco odbić się nogą, żeby płynąć łagodnie przez kilka metrów.
Surogatem tego poczucia lekkości mogą być dla Onno tylko wycieczki po dachach.
Zaskakujące, ale takich dachowców jak Onno jest całkiem wielu. Czasami zaczepią, opowiedzą swoją historię, czasem po prostu potowarzyszą w drodze, a czasem podzielą się zapasami jedzenia. Ostatnio na swój dach zaprosili Onno Językoznawcy*. I cała ta notka jest właśnie po to, żeby przeprosić Gospodarzy za nadużycie ich gościnności. Nie można się spodziewać, że jak się zaprosi kogoś na obiad, to zostanie na trzy dni.
Nie dawać więcej Onno sangrii.
*Mowa o elitarnej Sekcji Językoznawczej "Aj" działającej pod hasłem Generatywiści i kognitywiści łączcie się i zwyciężajcie!
poniedziałek, maja 05, 2008
X W którym Onno nie przestaje myśleć o czarnym pudełku
Moni podszepnęła Onno, żeby też sobie sprawiła takie magiczne pudełko. Tyle jej przecież daje frajdy. Onno najpierw długo się śmiała, prawie się tym śmiechem zakrztusiła, a potem tylko cicho rzuciła, że dobrze. I tak by w końcu uległa. Moni zainspirowała Onno już do tylu złych rzeczy, że nie trzeba dyplomowanego psychologa, żeby stwierdzić, że ma na nią wpływ.
I od kilku dni myśl o czarnym pudełku nie daje Onno zasnąć. Przekręca się z boku na bok, poprawia poduszkę, podciąga nogi pod brodę - nic nie pomaga, w głowie ciągle słyszy pstryk! pstryk! pstryk!
środa, kwietnia 16, 2008
VI W którym Onno burzy podziały płciowe
Nie ma się co dziwić, że na Ziemi Onno czuje się dość ograniczona. Jest kobietą, koniec, kropka, krzyżyk. Jedyne, co jej zostaje, to z premedytacją wypuszczać się na tereny ciągle rezerwowane dla tej drugiej płci. Od czasu do czasu Onno rozrzuca po swoim pokoju brudne skarpetki, emanuje pewnością siebie, wkręca żarówki, próbuje różnych rzeczy, których nie potrafi, pręży wątłe bicepsy i zwierzęco ryczy, korzysta z męskich toalet, a po pracy nie ma ochoty wdawać się w żadne grzecznościowe pogawędki i chce, żeby zostawiono ją w spokoju. Lista takich wywrotowych działań jest długa. Ostatnio Onno próbowała sikać na stojąco, ale zdecydowanie musi to jeszcze dopracować.
A co Ty robisz, żeby zburzyć podziały wśród ludzi?
czwartek, kwietnia 03, 2008
IV W którym Onno śpiewa
Nieskrępowana wyobraźnia Onno znajduje ujście w formach bardzo różnorodnych. Szczególne zainteresowanie budzą jej kompozycje z powszechnie dostępnych artykułów biurowych. Niby proste, lekko żartobliwe nawet, a jednak niepokojące.
Ale wydaje się, że to w muzyce Onno znalazła najszersze możliwości artystycznej ekspresji. Śpiew towarzyszy jej prawie we wszystkim, co robi: pleceniu wianków, odsiadywaniu jaj, trzepaniu dywanów, goleniu się i przy taśmie w Fabryce. Trudne zadanie przed każdym, kto porywa się na opisanie skali dźwięków wydobywających się z gardła Onno. Jak łatwo wpaść w pułapkę uproszczeń! Bo za pozorną kakofonią kryją się głębokie znaczenia, tu nie ma przypadku. Jedno, co można powiedzieć ze 100-procentową pewnością, to to, że jest to muzyka niszowa, nie dla mas. Tylko słuchacze o podobnej do Onno wrażliwości usłyszą w niej piękno i pradawną mądrość. Takim słuchaczem jest Don Breczione, chłopiec z Bałkańskiego Lasu. Kiedy słucha Onno, dreszcze przechodzą mu po plecach, a z oczu leją się strumienie łez. Odrywa się wtedy od pracy, a przed oczami przesuwają mu się obrazy z dzieciństwa, kiedy z gibonami skakał po drzewach. Bo do takich właśnie pierwotnych, nieujarzmionych emocji Onno się odwołuje. Niezwykłe to wrażenie poczuć je w industrialnych pomieszczeniach Fabryki.
niedziela, marca 30, 2008
III W którym Onno wpada w Czarną Dziurę
Bo Onno i jej Brygada są z żywej tkanki. Ich odcinek taśmy jest jednym z niewielu, gdzie można jeszcze usłyszeć śmiech,* a wobec grawitacji Czarnej Dziury są bezbronni jak mucha złapana do słoika przez ciekawskiego 11-latka. Z westchnieniem wpadają do tunelu, który za każdym razem wyrzuca ich po Ciemnej Stronie Miasta, w innym wymiarze. Nie walczą, dają się unieść rytmowi Miasta, taplają się w jego brudzie. Znikają w jednej ze swych ulubionych melin, a tam piją, palą, a czasem nawet wyginają ciała do jakiejś szatańskiej muzyki.
Kiedy wyrzuca ich z powrotem do ich macierzystego wymiaru, są brudni, sponiewierani i obolali, ale z lekkimi głowami. Nic w nich nie zostaje po takiej dekadenckiej nocy. Rano z uśmiechem na twarzy pojawiają się w Fabryce.
*Ponieważ to wbrew regulaminowi, Autorka uprzejmie prosi o nierozgłaszanie.
wtorek, marca 18, 2008
I W którym Onno odzyskuje swe dawne włosy
Onno uśmiecha się teraz do siebie. Nagle przyszło jej do głowy, że przypadkiem udał się jej całkiem zręczny manewr. Nie dość, że uwolniła się od uciążliwych stereotypów związanych z poprzednimi kolorami pierza na głowie, to jeszcze dostała w ręce szansę na nowy, ten właściwy, początek. To tak, jakby wszystko dotąd było zaledwie próbą, przymiarkami przed spektaklem. Błędy i potknięcia zostają zapomniane, przed Onno biała karta.
Pomimo oczywistych ograniczeń intelektualnych Onno zdaje sobie sprawę, że bycie blondynką też wiąże się z pewnymi obciążeniami psychicznymi. Ale są to obciążenia, z którymi Onno już dawno temu nauczyła sobie radzić, są to obciążenia tzw. oswojone. Nie mają nic wspólnego z byciem rozsądnym czy odpowiedzialnym. Onno prawie klaszcze z uciechy na myśl o tym, kiedy znowu będzie mogła zanurzyć się w swojej niezmierzonej głupocie. I to bez ryzyka, że wywoła u kogoś przypadkowego dysonans poznawczy.
Mogłaby też prowadzić podwójną grę i pozwalać innym wierzyć, że jedynie bawi się stereotypem głupiej blondynki. W końcu niegłupie jest założenie, że na taką brawurę mogą sobie pozwolić tylko wyjątkowo ufni w swój intelekt.
"Cóż za przechytrość u Onno", wyrwało się Autorce.