środa, grudnia 03, 2008

Spoiler, czyli bruździciel

W następnym odcinku Onno się obnaży.

niedziela, listopada 30, 2008

XXI W którym Onno ma zagwozdkę

Onno przekalkulowała sobie wszystko i wyszło jej, że dotychczasowa taktyka w ogóle jej się nie opłaca. “Jaka taktyka!”- żachnęła się w myślach. “Przypadkowe i nieskoordynowane ruchy wywołane szarpnięciami podświadomości". Onno podrapała się po karku, co w 99 na 100 przypadków oznacza u niej niechętną gotowość do podjęcia wysiłku intelektualnego i zastygła na długi czas.* Kiedy po jakimś czasie podniosła głowę,** coś w wyrazie jej twarzy mówiło, że podjęła trudną decyzję. Postanowiła powrócić!

Znowu minął jakiś nieokreślenie długi czas*** i nic się nie zmieniło. To nie była ta skrucha, na którą Autorka czekała. Onno ani trochę się nie zdziwiła, bo taką właśnie reakcję Autorki przewidziała, a cisza była jej potrzebna dla wzmocnienia efektu dramatyzmu. Była gotowa do następnego posunięcia, które miało już ostatecznie przejednać udającą niewzruszoną Autorkę.

Jakie to posunięcie - okaże się już w następnym odcinku.****



*Dość długi. Narratorka nie ma w sobie tyle cierpliwości, żeby stać przy bohaterce z zegarkiem w ręku i czekać, kiedy zmieni pozycję. Dla Narratorki to raczej sygnał, żeby pójść do kuchni i zrobić sobie herbaty.
**Wystarczy powiedzieć, że Narratorka zdążyła w tym czasie wypić dwie herbaty i przekartkować kilka czasopism dla kobiet.
***Kilka głośnych siorbnięć.
****Czasami po prostu trzeba się uciec do tak prymitywnych chwytów. Np. wtedy, kiedy Narratorkę bardziej zainteresuje artykuł o tym, jak jeść więcej i chudnąć niż to, co się dzieje w głowie bohaterki. Stąd pewnie przypisy zajęły więcej niż monolog wewnętrzny bohaterki.

piątek, października 31, 2008

Tym razem o przygodach Autorki

Autorka zrobiła rachunek sumienia i znalazła w sobie winę – rozpuściła Onno jak dziadowski bicz. Zbyt pobłażliwie traktowała wybryki swojej pierworodnej bohaterki. Nie można tego dłużej ukrywać po tym, jak znaleziono Onno po drugiej stronie lustra rozprawiającą z Humpty Dumptym o kremach do twarzy. Bohaterka, która wyrwała się poza granice wyobraźni autora, to rzecz nie do pomyślenia. Taka klęska wychowawcza!

Coś wtedy w Autorce pękło. Pomyślała sobie „Upokorzeń dość! Nie będzie smarkula, co ją klawiszem Enter powołałam do życia, mi podskakiwała. Zachciało się pacynce wolności, to niech ją ma! Niech sobie do woli skacze do powiastek innych autorów, ale na tym blogu nikt o jej przygodach nie usłyszy”. Taki był szpetny plan Autorki.

Autorce jest niezmiernie przykro, że w tej prywatnej wojnie ucierpieli niewinni Czytelnicy. Wydawało się, że nie ma innego wyjścia. Czy Autorka podjęła słuszną decyzję i spragniona popularności Onno dała się złamać – okaże się już wkrótce.

sobota, lipca 26, 2008

XX W którym odżywa mit o Rusałce

W ostatnich tygodniach miejskie kroniki policyjne odnotowały zatrważający wzrost zaginięć młodych mężczyzn. Rozebrane zwłoki odnajdywane są przez spieszących rano do pracy. Na mieszkańców Miasta padł blady strach. Odżyły przykurzone opowieści o Rusałce wyłaniającej się z Rzeki po zapadnięciu zmroku i uwodzącej dźwięcznym śpiewem młodych chłopców.


- Ona ich zatańcowuje na śmierć – mówi z przejęciem kobieta w spożywczym.

- Ja tam w te wsiowe bajania nie wierzę – wtrąca się inna. - Mamy XXI wiek!
- Paniusiu, pani nie wie, co mówi – burzy się pierwsza. - Za młoda pani, żeby rozumieć takie rzeczy. Moja śp. babcia opowiadała raz..

Co dalej, Onno nie słyszy, bo przychodzi jej kolejka. Oprócz chleba i papierosów kupuje „Głos Miasta”. Szybko przebiega wzrokiem po liniach tekstu. „Chciał pójść na skróty” - krzyczy nagłówek na pierwszej stronie. To, oczywiście, o ostatniej ofierze rzekomej Rusałki. Piszą, że 18-latek przyjechał do Miasta na wakacje do swojej ciotki. Był dobrym i uczynnym chłopcem. Takie bla bla bla.


Swojej wypowiedzi Onno nie znalazła. Bo zagadnął ją ostatnio taki przystojny dziennikarz i zapytał filuternie, czy to nie ona jest tą Rusałką. Onno roześmiała się perliście i odpowiedziała, że niemożliwe, bo kto widział wodną boginkę, która boi się wody? Wydawało jej się to całkiem dowcipne, ale widocznie na publikację się nie nadawało.

niedziela, lipca 13, 2008

XIX W którym Onno wyrusza w podróż

Z dedykacją dla Czarnego


Podróż jest wpisana w życie bohatera. Takie są oczekiwania czytelników. Bo kiedy bohater podejmuje wędrówkę, jest pewne, że przydarzą mu się rozmaite przygody. Krew, pot i kurz przy drodze to coś, co trafia w upodobania wielu zabierających się do czytania. Z drugiej strony, łapczywie pożerający słowa czytelnicy dają autorowi szansę, żeby przemycić niezauważenie trochę treści dydaktycznych - bo z kolei jest to coś, co lubi wielu autorów. Niektórzy z nich zaskakują sprytem. Bo co jeśli wyrwana z paszczy smoka królewna okaże się brzydka jak zepsuty ząb? Czy nie skłoni to czytelników do zadumy nad człowieczym losem?

Kiedy w podróż wyrusza Onno, nie ma smoków i królewien. Jest zaparcie. Tak, Drodzy Czytelnicy - Onno była na wycieczce i miała zaparcie (łac. constipatio).* To taka przypadłość gastryczna, która nie pozwala wyrzucić organizmowi nagromadzonego w nim zła.

Czy i w tej przygodzie może być ukryty jakiś dydaktyzm? Co Autorka miała na myśli?



*Przez trzy dni.

czwartek, lipca 03, 2008

XVIII W którym Onno poznaje nowy zapach

Onno segreguje swoje wspomnienia według zapachów. Dzieciństwo to zapach mokrej ziemi i pokrzyw, dusznego strychu wysypanego trocinami, odnajdowanych tam starych czasopism, z których robiło się statki, ciężkiej pierzyny, sałatek z surowych buraków i błota czy zapach świeżego mleka w blaszanej kance. Pierwsze lata szkolne kojarzą się z zapachem szatni, terpentyny, plakatówek... Zapachy to pospolite, wspomnienia wycięte z szablonu, każdy mógłby dorzucić kilka podobnych.

Ale kto nigdy nie mieszkał z Moni, ten nie wie, co to zapach pozostawionego na kilka dni ugotowanego kalafiora.

niedziela, czerwca 22, 2008

XVII W którym Onno przedstawia swoją filozofię

Onno ściąga na siebie spojrzenia. Idzie ulicą, pali pall malle i zatacza się ze śmiechu - jak jakiś przypadek medyczny wypuszczony na wolność. Trzeba to wprost nazwać grubym nietaktem, tak się śmiać bezwstydnie w miejscu publicznym, kiedy w kraju bezrobocie, inflacja, wyzysk, społeczny marazm i człowiek człowiekowi wilkiem. Przechodnie prychają ze świętego oburzenia. Niech się lepiej dziewczyna przyjrzy samej sobie - brzydka jak piasek, twarz zszarzała od dymu tytoniowego, pewnie ma raka i ciążę pozamaciczną. Niech przystanie i się zastanowi nad sobą, bo Kurt Vonnegut też palił pall malle i już nie żyje.

A Onno się śmieje, bo taką ma filozofię. Też wiele przeszła - urodziła się połamana, ciągle jej kapała krew z nosa, a z oczu lała się woda. Dzieci w szkole podstawiały jej nogi, że zobaczyć jak jej śmiesznie odpada ręka albo noga. Kiedy Onno myślała, że już się nie poskłada do kupy, spotkała Stanisława Retro, który pomógł jej odnaleźć swoją Drogę. To od niego nauczyła się mantrycznej frazy "moje serce bije rytmem miłości", którą powtarza sobie zawsze, kiedy zło zaczyna ją przygniatać.

Bo oto przecież chodzi, żeby się otrzepać i iść do przodu. I śmiać się ze wszystkiego.

czwartek, czerwca 19, 2008

XVI W którym Marian odchodzi

Marian opuszcza Fabrykę. Zwariowała. Onno zarzuca sobie, że zlekceważyła pierwsze symptomy rodzącej się choroby. Uśmiechała się tylko lekko, kiedy Marian opowiadała o kopulujących telefonach, kominach fabrycznych pożerających Cienie, śledzącym ją w drodze do domu Kierowcy Autobusu czy Scarlett O'Hara w konwulsjach wypluwającej swój mózg. "Każdy ma swoje koszmary," myślała. Przymykała też oko na połykane przez Mariana różowe tabletki. Sama nie była przecież wolna od drobnych słabostek.

Jak to będzie, kiedy nie będzie już Mariana, najlepszej Brygadzistki w całej Fabryce? Kto pogłaska Onno po głowie, kiedy wpadnie na zamknięte drzwi? Kto pocieszy Groczyk, kiedy źle złoży karton? Kto utuli płaczącą Moni, kiedy wyśle towar do Berna zamiast do Brna? Kto ukoi gniew Don Breczione, kiedy niesłusznie zbeszta go klient? Kto wysłucha Żu, która ma większe ambicje niż składanie pudełek w prowincjonalnym kraju? Kto poklepie Sztefi po ramieniu, kiedy przekroczy normę o 38%? No, kto?

Nowy Brygadzista już zapowiada wprowadzenie surowej dyscypliny i kar cielesnych.

środa, czerwca 11, 2008

XV W którym Onno ma sen

Onno ma powracający sen - stoi rano przed lustrem w łazience, ziewa szeroko i nagle budzi ją z rozespania bliżej nieokreślony niepokój. Broni się przed uświadomieniem sobie jego źródła. W końcu poddaje się i sprawdza językiem dziąsła. Tak jak przeczuwała, nie ma zębów. "To nie może być prawda," mamrocze w panice. Ten ziejący otwór w odbiciu nie może być jej. Próbuje zebrać rozpierzchnięte myśli, odtworzyć w pamięci ostatnie dni i namierzyć przyczynę. Gdzie leży jej wina? Obiecuje, że już nigdy nie będzie. Niech się tylko ten poranek odstanie. W odpowiedzi słyszy za sobą przeraźliwe beczenie owcy.

Lekarz zalecił Onno odpoczynek na świeżym powietrzu.

środa, czerwca 04, 2008

XIV W którym Onno zadłuża się niczym rząd polski za Gierka

Niektórzy nigdy nie osiągają etapu dojrzałości finansowej. Istnieje u nich trudna do pojęcia zależność, że im większe mają dochody, w tym większe popadają zadłużenie.* Przyjrzyjmy się przypadkowi Onno.

Niepokoić mogą już pierwsze reakcje onego (przypadka) na przypływ gotówki - wypieki na twarzy, rozszerzone źrenice i nadmierna potliwość rąk. Przez jedną krótką chwilę - zanim oszacuje swoje szanse - Onno walczy z trawiącą ją gorączką. Potem zatraca się w radosnym i niekontrolowanym konsumpcjonizmie. Ale powoli nadchodzi nieuniknione. Wraz kurczeniem się środków Onno traci rozmach. Dochodzi do tego, że już 10 dni przed kolejnym uzupełnieniem konta Onno jest skazana na żywienie się trawą popijaną wodą z kranu.**

Ale trzeba zaznaczyć, że Onno bardzo zżyła się z tym swoim defektem i za nic by się go nie wyrzekła. Na zarzuty o lekkomyślność odpowiada słowami piosenki pewnej niszowej kapeli:

"Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala."


Wie też, że zawsze może liczyć na wsparcie moralne Moni, Mariana i Groczyk, tak jak ona przejawiających inklinacje do niepohamowanego wydawania pieniędzy. Siadają sobie czasem w półkolu i wyliczają, dla czego poświęciły stabilizację finansową. Pada m.in. fajansowy serwis do kawy z delikatnym motywem kwiatowym, krem z gwiezdnym pyłkiem, słownik języka gockiego i rakieta do tenisa, w którego nikt nie gra.

Takie rozmowy wzbudzają apetyt na kolejne zakupy. Wtedy Onno puka do drzwi Siostry, tej rozsądniejszej. Ta nie mówi już nic.



*Onno ma teorię, wg której można by odwrócić niekorzystny trend, gdyby jej dochody przekroczyły pewien minimalny poziom. Jakiego rzędu może to być liczba, pozostaje nieodgadnioną zagadką.


**Zainspirowana kulinarnymi upodobaniami Mariana Onno rozważa przerzucenie się na drożdże. Powinny być bardziej pożywne.

poniedziałek, maja 26, 2008

XIII W którym Onno skacze po dachach

Onno ciągnie coś ku dachom. I wcale się tego nie wypiera. Tłumaczy, że ciężar mas powietrza przy samej powierzchni ziemi bywa nie do zniesienia, a ulgę przynosi wzniesienie się choćby na kilka metrów. Kości się prostują, mięśnie rozluźniają, a czaszka nie uciska tak mocno mózgu.

Ma to jakiś sens. Planetę, na której się Onno wychowała, otacza warstwa atmosfery tak rozrzedzonej, że wystarczy tylko nieco odbić się nogą, żeby płynąć łagodnie przez kilka metrów.
Surogatem tego poczucia lekkości mogą być dla Onno tylko wycieczki po dachach.

Zaskakujące, ale takich dachowców jak Onno jest całkiem wielu. Czasami zaczepią, opowiedzą swoją historię, czasem po prostu potowarzyszą w drodze, a czasem podzielą się zapasami jedzenia. Ostatnio na swój dach zaprosili Onno Językoznawcy*. I cała ta notka jest właśnie po to, żeby przeprosić Gospodarzy za nadużycie ich gościnności. Nie można się spodziewać, że jak się zaprosi kogoś na obiad, to zostanie na trzy dni.

Nie dawać więcej Onno sangrii.




*Mowa o elitarnej Sekcji Językoznawczej "Aj" działającej pod hasłem Generatywiści i kognitywiści łączcie się i zwyciężajcie!

piątek, maja 23, 2008

Zamknięcie ankiety

W głosowaniu oddano 8 głosów. Kiedyś Autorka będzie mogła powiedzieć: "Takie były początki".

Dla porządku wyniki - na miejscu pierwszym (po dwie głosy każda) znalazły się notki "Rozdział czwarty, w którym Onno śpiewa" i "Rozdział piąty, w którym Moni skazuje Henryka Kwiatka na powolną śmierć" (burza oklasków). Ze względu na dobór i wielkość próby zaleca się ostrożność w formułowaniu wniosków.

poniedziałek, maja 19, 2008

XII W którym Groczyk przechodzi na wyższy poziom

Oprócz bezpieczeństwa w pracy i atrakcyjnego pakietu socjalnego Fabryka oferuje swoim pracownikom wiele możliwości rozwoju zawodowego.

Przeniesienie na inny, trudniejszy odcinek taśmy to wyróżnienie. Zupełnie jak w grze komputerowej - na początku jesteś nikim, ale dzięki wytrwale zdobywanym punktom możesz w końcu przejść na wyższy poziom. Tam przetrwać jeszcze trudniej, bo pociski lecące w twoją stronę są szybsze i jest ich więcej, ale przynajmniej dostajesz bonus w postaci dodatkowego życia.

Jutro na taki wyższy poziom zostanie przeniesiona na jakiś czas Groczyk. Na swoim dotychczasowym odcinku Groczyk przeszła przez wszystkie szczeble wtajemniczenia i sama czuła, że jej ruchy stały się automatyczne i czujność osłabła. Zgnuśniała. Ma teraz nadzieję, że dzięki nowym wyzwaniom znowu poczuje w żyłach adrenalinę. Cieszy ją też myśl, że pracując z poświęceniem na tak trudnym (i jednocześnie strategicznym) odcinku będzie mogła wyrazić swoją wdzięczność dla Fabryki.

Autorka życzy powodzenia. Pamięta, że kiedyś Onno też wróciła odmieniona z takiego przeniesienia.

niedziela, maja 18, 2008

XI W którym Onno dorasta

Onno dorasta jako bohater - próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jest. Nie chce być taka, jaką wymyśliła ją Autorka. A przede wszystkim nie chce być wymysłem czyjejś głowy. Ale czy jest gotowa do samodzielnego życia? Czy przetrwałaby nie czując na sobie pobłażliwego wzroku Autorki? Nie dowie się, dopóki nie sprawdzi. Onno tupie więc nogą, krzyczy "nie" i biegnie przed siebie sprawdzić, czy nie odbije się od jakiejś ściany, czy nie kończy się gdzieś jej świat.

Ostatnio wskoczyła do niebieskiego autokaru i pojechała hen! za siedem rzek, siedem gór i siedem niedokończonych autostrad. Wróciła po dwóch dniach z kilkoma okazałymi siniakami i roześmianą gębą. Autorka gubi się w domysłach, co się mogło wydarzyć. Ale na wszelkie pytania Onno odpowiada jej enigmatycznym "To nie była woda", bije się po głowie i zanosi nieopanowanym śmiechem.

I co zrobić z takim bohaterem? Czy są jakieś poradniki dla autorów krnąbrnych bohaterów?

wtorek, maja 13, 2008

Ankieta

Onno byłaby dziś niczym, gdyby nie spotkała na swojej drodze kilku mądrych ludzi, którzy z poświęceniem wyciągali ją do góry. Ostatnio Fonolog zabrał ją na ekspedycję naukową śladami Hemingwaya. Od tego czasu umysł Onno pozostaje dla Autorki zamknięty, zupełnie poza zasięgiem. Autorka podejrzewa, że Onno ciągle jest w szoku kulturowym po spotkaniu z Loko, synem Busu - człowiekiem, którego prawa strona jest biała, a lewa czarna.

Żeby powstrzymać odpływ znudzonych Czytelników, Autorka proponuje pewną nieskomplikowaną zabawę. Wszystko sprowadza się do tego, żeby wybrać swoją ulubioną historię. Do głosowania Autorka szczególnie zachęca Czytelników, którzy dotąd nie ujawniali swojej obecności.

Ankietę można znaleźć w prawym dolnym rogu ekranu. W komentarzach mile widziane uzasadnienia wyboru, a także inne luźne wypowiedzi na zadany temat (co można poprawić, a czego już się nie da i pora zwijać ten burdel).

Zamknięcie ankiety 23 maja.

poniedziałek, maja 05, 2008

X W którym Onno nie przestaje myśleć o czarnym pudełku

Zdarza się ostatnio, że Onno bierze od Moni jej czarne, lustrzankowe pudełko i rusza podpatrywać dzikie Cienie. Długo, długo musi je przyzwyczajać do swojej obecności. Być może są bardzo płochliwe, a być może chodzi o to, że Onno nie udaje się zbyt długo wytrwać w pozie rasowego fotografa i zamiast zastygać w kamień, wierzga nogami i wydaje odstraszające dźwięki. Prawdopodobnie tak właśnie wyraża swoją radość. Przy ocenie skutków tego rozwydrzenia reakcje Onno są już bardziej stonowane - przeważa ściąganie brwi, mlaskanie, mrużenie oczu i (wyrażające największą aprobatę) pocieranie nosa palcem wskazującym.

Moni podszepnęła Onno, żeby też sobie sprawiła takie magiczne pudełko. Tyle jej przecież daje frajdy. Onno najpierw długo się śmiała, prawie się tym śmiechem zakrztusiła, a potem tylko cicho rzuciła, że dobrze. I tak by w końcu uległa. Moni zainspirowała Onno już do tylu złych rzeczy, że nie trzeba dyplomowanego psychologa, żeby stwierdzić, że ma na nią wpływ.

I od kilku dni myśl o czarnym pudełku nie daje Onno zasnąć. Przekręca się z boku na bok, poprawia poduszkę, podciąga nogi pod brodę - nic nie pomaga, w głowie ciągle słyszy pstryk! pstryk! pstryk!

poniedziałek, kwietnia 28, 2008

IX W którym Fabryka zostaje uhonorowana tytułem Pracodawcy Roku

Jest pewna rzecz, która każdego pracownika Fabryki wprawia w nastrój zadumy i cichego zadowolenia. Rzecz tę można znaleźć stojącą na honorowym miejscu w gabinecie Najwyższego Nadcienia i jest nią Puchar Pracodawcy Roku. Tytuł to ze wszech miar zasłużony, bo Fabryka dba o swych pracowników lepiej niż matka.

Właśnie w trosce o zdrowie i dobre samopoczucie pracowników wdrożono program, zgodnie z którym każdemu Cieniowi przysługuje pożywne śniadanie (chrupiące pieczywo, marmolada, sery, szklanka mleka) z zestawem kolorowych tabletek (witaminy i składniki mineralne zapewniające prawidłowe funkcjonowanie, środki uspokajające, pobudzające i poprawiające nastrój), a poza tym comiesięczne spotkania z panią higienistką i cokwartalne konsultacje z psychologiem. Aby zapewnić bezpieczeństwo przy pracy, z Fabryki usunięto wszelkie ostre narzędzia i groźne dla zdrowia środki chemiczne, a ostre wykończenia mebli i maszyn zabezpieczono specjalnymi nakładkami, podłogi wyłożono matami antypoślizgowymi. Dodatkowo każdy Cień ma wszczepiony pod skórę mikroskopijny czujnik lokalizujący jego położenie w chwili zagrożenia i automatycznie wysyłający sygnał pomocy do centrum ratowniczego.

Jednak największą innowacją jest system dbający o zachowanie równowagi między życiem zawodowym a osobistym Cieni. Kiedy wykresy wykażą zbytnie poświęcanie się Cieni dla pracy (co grozi przemęczeniem, a potem mniejszą wydajnością i obniżeniem jakości pracy), dopływ prądu zostaje odłączony i taśmy się zatrzymują. Początkowo wywołuje to u Cieni sporą konsternację - stoją ciągle przy swoich stanowiskach, pukają w obudowy maszyn, sprawdzają podpięcie kabli, ale w końcu zdrowe instynkty odżywają i Cienie zaczynają ze sobą rozmawiać, a w końcu nieśmiało wychodzą na przerwę. Ze zdziwieniem odkrywają, że poza murami Fabryki świeci słońce i ćwierkają ptaszki, więc wiedzeni rozbudzonym sentymentem do przyrody rozkładają się na zielonej trawie. Gdy zaryczą syreny wzywające z powrotem do pracy, Cienie będą już wypoczęte i gotowe do zdwojonego wysiłku.

Tak to powinno wyglądać w każdej fabryce.

wtorek, kwietnia 22, 2008

VIII W którym Onno pada ofiarą przemocy

Onno nie chce już chodzić do pracy. Groczyk ją bije.

Takie to banalne - przemoc w pracy - ale nie boli przez to ani odrobinę mniej. Bo przecież nie tyle chodzi o naruszenie integralności cielesnej (nawet nie ma siniaków, Groczyk musi mieć wprawę), ale psychicznej. Ostatnio Onno czuła się tak upokorzona, kiedy została skarcona za zbyt częste korzystanie z fabrycznego szaletu.

Teraz Onno nerwowo skubie prawą brew i zastanawia się, dlaczego to właśnie ona została upatrzona na ofiarę. Co jest z nią nie tak? Czy podświadomie wysyła sygnały, że chce być bita? Może błąd popełniła odpowiadając na pierwsze, nieśmiałe jeszcze, zaczepki Groczyk? Dała się wciągnąć w jej grę? Wydawało się jej, że kontroluje sytuację, ale każąc Groczyk pisać podania motywujące jej potrzebę dawania w ryja, tylko ją rozwścieczyła? Czyli zgubiła ją pycha?

Drodzy Czytelnicy, nie sądźcie Onno zbyt pochopnie. Nie krzyczcie, że ma za swoje. Spójrzcie, jak się biedna kuli na brzegu łóżka. Jest teraz zupełnie bezsilna.

niedziela, kwietnia 20, 2008

VII W którym Onno poddaje się pozytywnym elektrowstrząsom

Onno jest pracownikiem rzetelnym, entuzjastycznym i oddanym Fabryce. Ale czasami coś się w Onno psuje - oczy błyskają na czerwono, z ust wypadają niezrozumiałe słowa, a ruchy są nieskoordynowane, jakby połamane. To reakcja organizmu Onno na ogrom otaczającego zła - na złodziei pinezek, na gwałcenie zasad BHP, na samowolne oddalanie się ze stanowisk pracy, na nieuzasadnione przypadki uwalniania emocji i kwestionowanie uświęconego tradycją porządku rzeczy.

W takich wypadkach Onno zakłada na uszy swoje słuchawki i poddaje się pozytywnym elektrowstrząsom. Najpierw czuje przeszywający ból, głowa robi się ciężka, a przed oczami tańczą kolorowe plamki, ale potem jest już tylko spokój i błogość. Serce Onno jest czyste. Onno kocha cały świat.

środa, kwietnia 16, 2008

VI W którym Onno burzy podziały płciowe

Tam, skąd pochodzi Onno, płeć nie jest ani wulgarną dychotomią kobieta-mężczyzna, ani nawet bardziej wyrafinowanym kontinuum z kobietą na jednym, a mężczyzną na drugim biegunie. Tam, skąd pochodzi Onno, płeć jest jak zapach, w który można się ubrać rano, a kiedy się ulotni, nałożyć inny. Płeć nie jest oczywistością, jedną z wielu danych, które wpisuje się do formularzy i ankiet. Jest intymną wiadomością, którą można odebrać tylko z bliska.

Nie ma się co dziwić, że na Ziemi Onno czuje się dość ograniczona. Jest kobietą, koniec, kropka, krzyżyk. Jedyne, co jej zostaje, to z premedytacją wypuszczać się na tereny ciągle rezerwowane dla tej drugiej płci. Od czasu do czasu Onno rozrzuca po swoim pokoju brudne skarpetki, emanuje pewnością siebie, wkręca żarówki, próbuje różnych rzeczy, których nie potrafi, pręży wątłe bicepsy i zwierzęco ryczy, korzysta z męskich toalet, a po pracy nie ma ochoty wdawać się w żadne grzecznościowe pogawędki i chce, żeby zostawiono ją w spokoju. Lista takich wywrotowych działań jest długa. Ostatnio Onno próbowała sikać na stojąco, ale zdecydowanie musi to jeszcze dopracować.

A co Ty robisz, żeby zburzyć podziały wśród ludzi?

wtorek, kwietnia 08, 2008

Notka odautorska

Autorkę cieszy, że Czytelnicy odnajdują się w stworzonych przez nią postaciach, ale zaalarmowana licznymi przypadkami naruszania granicy między fikcją a rzeczywistością zaznacza, że:

Wszystkie postaci i wydarzenia opisywane przez Autorkę są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do postaci i wydarzeń prawdziwych jest niezamierzone.

Krytyczny dystans do przedstawianych treści jest mile widziany.


niedziela, kwietnia 06, 2008

V W którym Moni skazuje Henryka Kwiatka na powolną śmierć

Henryk Kwiatek był kiedyś wesołą i dobrą trawą. Rósł sobie zdrowo i nie sprawiał Bursztynkowi, swojej właścicielce, żadnych problemów. Twarz Onno sama się rozciągała w uśmiechu, gdy widziała, jak Henryk wyciąga źdźbła do góry, cały zielony z niecierpliwości, co może tam zobaczyć. Nie było ucieszniejszej trawy.

Potem, przez straszliwą pomyłkę, Henryk trafił do Moni. Na początku Moni bardzo rozpieszczała swojego podopiecznego - regularnie go podlewała, głaskała delikatne listki i szeptała słowa zrozumiałe tylko dla ich dwojga. Niestety, żywot maskotek jest zwykle krótki i Moni szybko o biednej roślinie zapomniała. Henryk nie poddał się od razu i póki starczyło mu sił, próbował zwrócić na siebie uwagę Moni błazeńskimi figlami. Ale kiedy zebrał ze ścian doniczki ostatnie już drobiny wilgoci, posmutniał i przestał się bronić przed swoim końcem. Zwinął listki i pochylił się zgnębiony ku ziemi.

Można jeszcze wyczuć jego przerywany oddech.

czwartek, kwietnia 03, 2008

IV W którym Onno śpiewa

Onno mówi o sobie jako o człowieku nieskomplikowanym, bez pretensji do intelektualizmu czy wysublimowania. Ale pomimo umysłowej powolności i upodobania do prostych rozrywek, w Onno drzemie bezkompromisowa artystka.

Nieskrępowana wyobraźnia Onno znajduje ujście w formach bardzo różnorodnych. Szczególne zainteresowanie budzą jej kompozycje z powszechnie dostępnych artykułów biurowych. Niby proste, lekko żartobliwe nawet, a jednak niepokojące.

Ale wydaje się, że to w muzyce Onno znalazła najszersze możliwości artystycznej ekspresji. Śpiew towarzyszy jej prawie we wszystkim, co robi: pleceniu wianków, odsiadywaniu jaj, trzepaniu dywanów, goleniu się i przy taśmie w Fabryce. Trudne zadanie przed każdym, kto porywa się na opisanie skali dźwięków wydobywających się z gardła Onno. Jak łatwo wpaść w pułapkę uproszczeń! Bo za pozorną kakofonią kryją się głębokie znaczenia, tu nie ma przypadku. Jedno, co można powiedzieć ze 100-procentową pewnością, to to, że jest to muzyka niszowa, nie dla mas. Tylko słuchacze o podobnej do Onno wrażliwości usłyszą w niej piękno i pradawną mądrość. Takim słuchaczem jest Don Breczione, chłopiec z Bałkańskiego Lasu. Kiedy słucha Onno, dreszcze przechodzą mu po plecach, a z oczu leją się strumienie łez. Odrywa się wtedy od pracy, a przed oczami przesuwają mu się obrazy z dzieciństwa, kiedy z gibonami skakał po drzewach. Bo do takich właśnie pierwotnych, nieujarzmionych emocji Onno się odwołuje. Niezwykłe to wrażenie poczuć je w industrialnych pomieszczeniach Fabryki.

niedziela, marca 30, 2008

III W którym Onno wpada w Czarną Dziurę

Gdzieś w okolicach Fabryki jest Czarna Dziura, która połyka wychodzące po 17 nieostrożne Cienie, żeby wypluć je przeżute dopiero wiele godzin potem. Dziwne, ale większość Cieni prawa grawitacji wydają się nie obowiązywać i suną jeden za drugim do domów, zupełnie nieczuli na ssącą siłę czarnej otchłani. Nawet jakby się unosili kilka centymetrów ponad powierzchnią ziemi. Onno czasami się zastanawia, czy są prawdziwi. Może to tylko projekcje jej chorego umysłu?

Bo Onno i jej Brygada są z żywej tkanki. Ich odcinek taśmy jest jednym z niewielu, gdzie można jeszcze usłyszeć śmiech,* a wobec grawitacji Czarnej Dziury są bezbronni jak mucha złapana do słoika przez ciekawskiego 11-latka. Z westchnieniem wpadają do tunelu, który za każdym razem wyrzuca ich po Ciemnej Stronie Miasta, w innym wymiarze. Nie walczą, dają się unieść rytmowi Miasta, taplają się w jego brudzie. Znikają w jednej ze swych ulubionych melin, a tam piją, palą, a czasem nawet wyginają ciała do jakiejś szatańskiej muzyki.

Kiedy wyrzuca ich z powrotem do ich macierzystego wymiaru, są brudni, sponiewierani i obolali, ale z lekkimi głowami. Nic w nich nie zostaje po takiej dekadenckiej nocy. Rano z uśmiechem na twarzy pojawiają się w Fabryce.




*Ponieważ to wbrew regulaminowi, Autorka uprzejmie prosi o nierozgłaszanie.

wtorek, marca 25, 2008

II W którym Super Onno się ujawnia

Większość ludzi nie radzi sobie z jednym życiem. Onno bierze się za bary z dwoma.

Dla niepoliczalnych mas ludzi Onno jest po prostu jednym z Cieni pracujących w Fabryce. Każdy dałby się nabrać widząc ją na wpół przytomną w autobusie gramolącym się przez wyboje do Fabryki. Przy taśmie Onno nieznacznie się ożywia i rozwesela (bo pracę swoją bardzo lubi), ale żadnych magicznych mocy ciągle nie zdradza.

Ale kiedy przez jednostajny szum przesuwającej się taśmy przedrze się wołanie o pomoc, Onno zrzuca swą ziemską powłokę i ujawnia się jako Super Onno: zakłada majtki na głowę, wyrzuca prawą lub lewą rękę w powietrze (jest oburęczna) i bez zwłoki rusza na ratunek. Onno w swej prawdziwej postaci jest szybsza od lecącego pocisku, ma siłę lokomotywy i potrafi zapamiętać ciąg 24 cyfr po jednym rzucie oka.

Szalejąca od kilku dni w Mieście zawierucha śnieżna to bezlitosny sprawdzian czujności Super Onno.

Niewiele brakowało, a smutny los spotkałby małego, granatowego forda pozostawionego na parkingu Fabryki bez zaciągniętego hamulca ręcznego. Na szczęście, pod pretekstem głodu nikotynowego ściskającego żołądek, Onno udało się wymknąć na cogodzinny obchód. Kiedy zobaczyła biednego forda (dobytek życia jednego z marnie wynagradzanych Cieni) szarpanego przez gwałtowne podmuchy wiatru, obudził się w niej superbohater. Jedyna niedogodność polegała na tym, że Onno nie była sama, ale w towarzystwie dwóch innych Cieni palaczy. Ponieważ nie mogła zdradzić przed nimi swojej prawdziwej tożsamości, pozostały jej tylko konwencjonalne sposoby ratowania świata. Pobiegła więc co sił do ochrony i powiadomiła o niebezpieczeństwie. Musiała tak biegać kilka razy, bo jako Onno nie jest zbyt rozwinięta i nie mogła zapamiętać numeru rejestracji, ale w końcu przecież się udało i tylko to się liczy. Granatowy samochodzik został ocalony.

Morał: i Ty możesz być superbohaterem.

środa, marca 19, 2008

Errata

Autorka pragnie sprostować oczywistą pomyłkę pisarską, która pojawiła się w pierwszym wpisie. Zamiast obłąkani czytelnicy powinno być zbłąkani.

Autorka prosi o niedoszukiwanie się w niefortunnym wyrażeniu ani zamiaru obrażenia Czytelników, ani też chęci zdobycia poklasku Krytyków. Tanie chwyty tego rodzaju nie są bowiem zgodne z kodeksem etycznym przyjętym przez początkującą Autorkę. Wersja oficjalna to omsknięcie się palca na klawiaturze.

wtorek, marca 18, 2008

I W którym Onno odzyskuje swe dawne włosy

Po młodzieńczych eksperymentach z zawadiackim rudym, odważną czerwienią i odpowiedzialnym brązem, Onno powróciła do bycia blondynką. Stoi teraz przed lustrem, przechyla głowę raz w jedną, raz w drugą stronę i mierzy się surowym wzrokiem. "Chyba równo leżą, nic nie sterczy", ostrożnie ocenia. Patrzy jeszcze przez chwilę twardym wzrokiem i w końcu oddycha swobodniej, bo wszystko wskazuje na to, że porzucone kiedyś włosy ciągle na nią pasują.

Onno uśmiecha się teraz do siebie. Nagle przyszło jej do głowy, że przypadkiem udał się jej całkiem zręczny manewr. Nie dość, że uwolniła się od uciążliwych stereotypów związanych z poprzednimi kolorami pierza na głowie, to jeszcze dostała w ręce szansę na nowy, ten właściwy, początek. To tak, jakby wszystko dotąd było zaledwie próbą, przymiarkami przed spektaklem. Błędy i potknięcia zostają zapomniane, przed Onno biała karta.

Pomimo oczywistych ograniczeń intelektualnych Onno zdaje sobie sprawę, że bycie blondynką też wiąże się z pewnymi obciążeniami psychicznymi. Ale są to obciążenia, z którymi Onno już dawno temu nauczyła sobie radzić, są to obciążenia tzw. oswojone. Nie mają nic wspólnego z byciem rozsądnym czy odpowiedzialnym. Onno prawie klaszcze z uciechy na myśl o tym, kiedy znowu będzie mogła zanurzyć się w swojej niezmierzonej głupocie. I to bez ryzyka, że wywoła u kogoś przypadkowego dysonans poznawczy.

Mogłaby też prowadzić podwójną grę i pozwalać innym wierzyć, że jedynie bawi się stereotypem głupiej blondynki. W końcu niegłupie jest założenie, że na taką brawurę mogą sobie pozwolić tylko wyjątkowo ufni w swój intelekt.

"Cóż za przechytrość u Onno", wyrwało się Autorce.

poniedziałek, marca 17, 2008

Przedmowa

Autorka żywi niejasne podejrzenie, że obłąkani czytelnicy (liczba mnoga użyta z premedytacją) mogą mieć inne niż ona wyobrażenie o sztuce blogowania i szukać na tych stronach treści przez Autorkę w ogóle niezamierzonych. Aby zapobiec cichym rozczarowaniom, Autorka spieszy zastrzec, że żadnych demaskatorskich materiałów publikować nie będzie. Alkoholicy, jesteście bezpieczni, wasze twarze pozostaną anonimowe.

Ten blog będzie o Onno (na razie nieznanej szerszej publiczności) i innych, którzy wejdą w kadr. Autorka nie ponosi prawnej i moralnej odpowiedzialności za myśli i czyny swoich bohaterów. Zastrzeżeń jest więcej, ale o nich innym razem.