wtorek, marca 18, 2008

I W którym Onno odzyskuje swe dawne włosy

Po młodzieńczych eksperymentach z zawadiackim rudym, odważną czerwienią i odpowiedzialnym brązem, Onno powróciła do bycia blondynką. Stoi teraz przed lustrem, przechyla głowę raz w jedną, raz w drugą stronę i mierzy się surowym wzrokiem. "Chyba równo leżą, nic nie sterczy", ostrożnie ocenia. Patrzy jeszcze przez chwilę twardym wzrokiem i w końcu oddycha swobodniej, bo wszystko wskazuje na to, że porzucone kiedyś włosy ciągle na nią pasują.

Onno uśmiecha się teraz do siebie. Nagle przyszło jej do głowy, że przypadkiem udał się jej całkiem zręczny manewr. Nie dość, że uwolniła się od uciążliwych stereotypów związanych z poprzednimi kolorami pierza na głowie, to jeszcze dostała w ręce szansę na nowy, ten właściwy, początek. To tak, jakby wszystko dotąd było zaledwie próbą, przymiarkami przed spektaklem. Błędy i potknięcia zostają zapomniane, przed Onno biała karta.

Pomimo oczywistych ograniczeń intelektualnych Onno zdaje sobie sprawę, że bycie blondynką też wiąże się z pewnymi obciążeniami psychicznymi. Ale są to obciążenia, z którymi Onno już dawno temu nauczyła sobie radzić, są to obciążenia tzw. oswojone. Nie mają nic wspólnego z byciem rozsądnym czy odpowiedzialnym. Onno prawie klaszcze z uciechy na myśl o tym, kiedy znowu będzie mogła zanurzyć się w swojej niezmierzonej głupocie. I to bez ryzyka, że wywoła u kogoś przypadkowego dysonans poznawczy.

Mogłaby też prowadzić podwójną grę i pozwalać innym wierzyć, że jedynie bawi się stereotypem głupiej blondynki. W końcu niegłupie jest założenie, że na taką brawurę mogą sobie pozwolić tylko wyjątkowo ufni w swój intelekt.

"Cóż za przechytrość u Onno", wyrwało się Autorce.

2 komentarze:

Wojciech Gawinowski pisze...

coz calkiem fajna nawijka:) ... gratuluje powrotu do korzeni.... oi

Moni pisze...

Onnaczko, tak trzymaj !