poniedziałek, maja 26, 2008

XIII W którym Onno skacze po dachach

Onno ciągnie coś ku dachom. I wcale się tego nie wypiera. Tłumaczy, że ciężar mas powietrza przy samej powierzchni ziemi bywa nie do zniesienia, a ulgę przynosi wzniesienie się choćby na kilka metrów. Kości się prostują, mięśnie rozluźniają, a czaszka nie uciska tak mocno mózgu.

Ma to jakiś sens. Planetę, na której się Onno wychowała, otacza warstwa atmosfery tak rozrzedzonej, że wystarczy tylko nieco odbić się nogą, żeby płynąć łagodnie przez kilka metrów.
Surogatem tego poczucia lekkości mogą być dla Onno tylko wycieczki po dachach.

Zaskakujące, ale takich dachowców jak Onno jest całkiem wielu. Czasami zaczepią, opowiedzą swoją historię, czasem po prostu potowarzyszą w drodze, a czasem podzielą się zapasami jedzenia. Ostatnio na swój dach zaprosili Onno Językoznawcy*. I cała ta notka jest właśnie po to, żeby przeprosić Gospodarzy za nadużycie ich gościnności. Nie można się spodziewać, że jak się zaprosi kogoś na obiad, to zostanie na trzy dni.

Nie dawać więcej Onno sangrii.




*Mowa o elitarnej Sekcji Językoznawczej "Aj" działającej pod hasłem Generatywiści i kognitywiści łączcie się i zwyciężajcie!

3 komentarze:

ag. pisze...

nie wiem, ale mi się czasem wydaje, ze atmosfera na tej planecie wcale nie jest taka rozrzedzona, żeby można się było odbijać i odbijać.
czasem wydaje mi się, że powietrze się materializuje w ciało stałe i na głowę ci spada z naciskiem tona na centymetr kwadratowy.
a czasem nie.
czasem wypycha od dołu i każe wzlecieć.
tylko najczęściej między 1 w nocy a 8 rano.
w snie od dwudziestu paru lat tym samym.

Onno pisze...

Bo Onno nie wychowała się na TEJ planecie. Tu rzeczywiście trudno unosić się 30 cm ponad chodnikami.

Ładnie napisane o tym śnie.

Moni pisze...

Nie dawać Onno Sangrii!