poniedziałek, kwietnia 28, 2008

IX W którym Fabryka zostaje uhonorowana tytułem Pracodawcy Roku

Jest pewna rzecz, która każdego pracownika Fabryki wprawia w nastrój zadumy i cichego zadowolenia. Rzecz tę można znaleźć stojącą na honorowym miejscu w gabinecie Najwyższego Nadcienia i jest nią Puchar Pracodawcy Roku. Tytuł to ze wszech miar zasłużony, bo Fabryka dba o swych pracowników lepiej niż matka.

Właśnie w trosce o zdrowie i dobre samopoczucie pracowników wdrożono program, zgodnie z którym każdemu Cieniowi przysługuje pożywne śniadanie (chrupiące pieczywo, marmolada, sery, szklanka mleka) z zestawem kolorowych tabletek (witaminy i składniki mineralne zapewniające prawidłowe funkcjonowanie, środki uspokajające, pobudzające i poprawiające nastrój), a poza tym comiesięczne spotkania z panią higienistką i cokwartalne konsultacje z psychologiem. Aby zapewnić bezpieczeństwo przy pracy, z Fabryki usunięto wszelkie ostre narzędzia i groźne dla zdrowia środki chemiczne, a ostre wykończenia mebli i maszyn zabezpieczono specjalnymi nakładkami, podłogi wyłożono matami antypoślizgowymi. Dodatkowo każdy Cień ma wszczepiony pod skórę mikroskopijny czujnik lokalizujący jego położenie w chwili zagrożenia i automatycznie wysyłający sygnał pomocy do centrum ratowniczego.

Jednak największą innowacją jest system dbający o zachowanie równowagi między życiem zawodowym a osobistym Cieni. Kiedy wykresy wykażą zbytnie poświęcanie się Cieni dla pracy (co grozi przemęczeniem, a potem mniejszą wydajnością i obniżeniem jakości pracy), dopływ prądu zostaje odłączony i taśmy się zatrzymują. Początkowo wywołuje to u Cieni sporą konsternację - stoją ciągle przy swoich stanowiskach, pukają w obudowy maszyn, sprawdzają podpięcie kabli, ale w końcu zdrowe instynkty odżywają i Cienie zaczynają ze sobą rozmawiać, a w końcu nieśmiało wychodzą na przerwę. Ze zdziwieniem odkrywają, że poza murami Fabryki świeci słońce i ćwierkają ptaszki, więc wiedzeni rozbudzonym sentymentem do przyrody rozkładają się na zielonej trawie. Gdy zaryczą syreny wzywające z powrotem do pracy, Cienie będą już wypoczęte i gotowe do zdwojonego wysiłku.

Tak to powinno wyglądać w każdej fabryce.

wtorek, kwietnia 22, 2008

VIII W którym Onno pada ofiarą przemocy

Onno nie chce już chodzić do pracy. Groczyk ją bije.

Takie to banalne - przemoc w pracy - ale nie boli przez to ani odrobinę mniej. Bo przecież nie tyle chodzi o naruszenie integralności cielesnej (nawet nie ma siniaków, Groczyk musi mieć wprawę), ale psychicznej. Ostatnio Onno czuła się tak upokorzona, kiedy została skarcona za zbyt częste korzystanie z fabrycznego szaletu.

Teraz Onno nerwowo skubie prawą brew i zastanawia się, dlaczego to właśnie ona została upatrzona na ofiarę. Co jest z nią nie tak? Czy podświadomie wysyła sygnały, że chce być bita? Może błąd popełniła odpowiadając na pierwsze, nieśmiałe jeszcze, zaczepki Groczyk? Dała się wciągnąć w jej grę? Wydawało się jej, że kontroluje sytuację, ale każąc Groczyk pisać podania motywujące jej potrzebę dawania w ryja, tylko ją rozwścieczyła? Czyli zgubiła ją pycha?

Drodzy Czytelnicy, nie sądźcie Onno zbyt pochopnie. Nie krzyczcie, że ma za swoje. Spójrzcie, jak się biedna kuli na brzegu łóżka. Jest teraz zupełnie bezsilna.

niedziela, kwietnia 20, 2008

VII W którym Onno poddaje się pozytywnym elektrowstrząsom

Onno jest pracownikiem rzetelnym, entuzjastycznym i oddanym Fabryce. Ale czasami coś się w Onno psuje - oczy błyskają na czerwono, z ust wypadają niezrozumiałe słowa, a ruchy są nieskoordynowane, jakby połamane. To reakcja organizmu Onno na ogrom otaczającego zła - na złodziei pinezek, na gwałcenie zasad BHP, na samowolne oddalanie się ze stanowisk pracy, na nieuzasadnione przypadki uwalniania emocji i kwestionowanie uświęconego tradycją porządku rzeczy.

W takich wypadkach Onno zakłada na uszy swoje słuchawki i poddaje się pozytywnym elektrowstrząsom. Najpierw czuje przeszywający ból, głowa robi się ciężka, a przed oczami tańczą kolorowe plamki, ale potem jest już tylko spokój i błogość. Serce Onno jest czyste. Onno kocha cały świat.

środa, kwietnia 16, 2008

VI W którym Onno burzy podziały płciowe

Tam, skąd pochodzi Onno, płeć nie jest ani wulgarną dychotomią kobieta-mężczyzna, ani nawet bardziej wyrafinowanym kontinuum z kobietą na jednym, a mężczyzną na drugim biegunie. Tam, skąd pochodzi Onno, płeć jest jak zapach, w który można się ubrać rano, a kiedy się ulotni, nałożyć inny. Płeć nie jest oczywistością, jedną z wielu danych, które wpisuje się do formularzy i ankiet. Jest intymną wiadomością, którą można odebrać tylko z bliska.

Nie ma się co dziwić, że na Ziemi Onno czuje się dość ograniczona. Jest kobietą, koniec, kropka, krzyżyk. Jedyne, co jej zostaje, to z premedytacją wypuszczać się na tereny ciągle rezerwowane dla tej drugiej płci. Od czasu do czasu Onno rozrzuca po swoim pokoju brudne skarpetki, emanuje pewnością siebie, wkręca żarówki, próbuje różnych rzeczy, których nie potrafi, pręży wątłe bicepsy i zwierzęco ryczy, korzysta z męskich toalet, a po pracy nie ma ochoty wdawać się w żadne grzecznościowe pogawędki i chce, żeby zostawiono ją w spokoju. Lista takich wywrotowych działań jest długa. Ostatnio Onno próbowała sikać na stojąco, ale zdecydowanie musi to jeszcze dopracować.

A co Ty robisz, żeby zburzyć podziały wśród ludzi?

wtorek, kwietnia 08, 2008

Notka odautorska

Autorkę cieszy, że Czytelnicy odnajdują się w stworzonych przez nią postaciach, ale zaalarmowana licznymi przypadkami naruszania granicy między fikcją a rzeczywistością zaznacza, że:

Wszystkie postaci i wydarzenia opisywane przez Autorkę są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do postaci i wydarzeń prawdziwych jest niezamierzone.

Krytyczny dystans do przedstawianych treści jest mile widziany.


niedziela, kwietnia 06, 2008

V W którym Moni skazuje Henryka Kwiatka na powolną śmierć

Henryk Kwiatek był kiedyś wesołą i dobrą trawą. Rósł sobie zdrowo i nie sprawiał Bursztynkowi, swojej właścicielce, żadnych problemów. Twarz Onno sama się rozciągała w uśmiechu, gdy widziała, jak Henryk wyciąga źdźbła do góry, cały zielony z niecierpliwości, co może tam zobaczyć. Nie było ucieszniejszej trawy.

Potem, przez straszliwą pomyłkę, Henryk trafił do Moni. Na początku Moni bardzo rozpieszczała swojego podopiecznego - regularnie go podlewała, głaskała delikatne listki i szeptała słowa zrozumiałe tylko dla ich dwojga. Niestety, żywot maskotek jest zwykle krótki i Moni szybko o biednej roślinie zapomniała. Henryk nie poddał się od razu i póki starczyło mu sił, próbował zwrócić na siebie uwagę Moni błazeńskimi figlami. Ale kiedy zebrał ze ścian doniczki ostatnie już drobiny wilgoci, posmutniał i przestał się bronić przed swoim końcem. Zwinął listki i pochylił się zgnębiony ku ziemi.

Można jeszcze wyczuć jego przerywany oddech.

czwartek, kwietnia 03, 2008

IV W którym Onno śpiewa

Onno mówi o sobie jako o człowieku nieskomplikowanym, bez pretensji do intelektualizmu czy wysublimowania. Ale pomimo umysłowej powolności i upodobania do prostych rozrywek, w Onno drzemie bezkompromisowa artystka.

Nieskrępowana wyobraźnia Onno znajduje ujście w formach bardzo różnorodnych. Szczególne zainteresowanie budzą jej kompozycje z powszechnie dostępnych artykułów biurowych. Niby proste, lekko żartobliwe nawet, a jednak niepokojące.

Ale wydaje się, że to w muzyce Onno znalazła najszersze możliwości artystycznej ekspresji. Śpiew towarzyszy jej prawie we wszystkim, co robi: pleceniu wianków, odsiadywaniu jaj, trzepaniu dywanów, goleniu się i przy taśmie w Fabryce. Trudne zadanie przed każdym, kto porywa się na opisanie skali dźwięków wydobywających się z gardła Onno. Jak łatwo wpaść w pułapkę uproszczeń! Bo za pozorną kakofonią kryją się głębokie znaczenia, tu nie ma przypadku. Jedno, co można powiedzieć ze 100-procentową pewnością, to to, że jest to muzyka niszowa, nie dla mas. Tylko słuchacze o podobnej do Onno wrażliwości usłyszą w niej piękno i pradawną mądrość. Takim słuchaczem jest Don Breczione, chłopiec z Bałkańskiego Lasu. Kiedy słucha Onno, dreszcze przechodzą mu po plecach, a z oczu leją się strumienie łez. Odrywa się wtedy od pracy, a przed oczami przesuwają mu się obrazy z dzieciństwa, kiedy z gibonami skakał po drzewach. Bo do takich właśnie pierwotnych, nieujarzmionych emocji Onno się odwołuje. Niezwykłe to wrażenie poczuć je w industrialnych pomieszczeniach Fabryki.