Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fabryka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fabryka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, czerwca 19, 2008

XVI W którym Marian odchodzi

Marian opuszcza Fabrykę. Zwariowała. Onno zarzuca sobie, że zlekceważyła pierwsze symptomy rodzącej się choroby. Uśmiechała się tylko lekko, kiedy Marian opowiadała o kopulujących telefonach, kominach fabrycznych pożerających Cienie, śledzącym ją w drodze do domu Kierowcy Autobusu czy Scarlett O'Hara w konwulsjach wypluwającej swój mózg. "Każdy ma swoje koszmary," myślała. Przymykała też oko na połykane przez Mariana różowe tabletki. Sama nie była przecież wolna od drobnych słabostek.

Jak to będzie, kiedy nie będzie już Mariana, najlepszej Brygadzistki w całej Fabryce? Kto pogłaska Onno po głowie, kiedy wpadnie na zamknięte drzwi? Kto pocieszy Groczyk, kiedy źle złoży karton? Kto utuli płaczącą Moni, kiedy wyśle towar do Berna zamiast do Brna? Kto ukoi gniew Don Breczione, kiedy niesłusznie zbeszta go klient? Kto wysłucha Żu, która ma większe ambicje niż składanie pudełek w prowincjonalnym kraju? Kto poklepie Sztefi po ramieniu, kiedy przekroczy normę o 38%? No, kto?

Nowy Brygadzista już zapowiada wprowadzenie surowej dyscypliny i kar cielesnych.

poniedziałek, maja 19, 2008

XII W którym Groczyk przechodzi na wyższy poziom

Oprócz bezpieczeństwa w pracy i atrakcyjnego pakietu socjalnego Fabryka oferuje swoim pracownikom wiele możliwości rozwoju zawodowego.

Przeniesienie na inny, trudniejszy odcinek taśmy to wyróżnienie. Zupełnie jak w grze komputerowej - na początku jesteś nikim, ale dzięki wytrwale zdobywanym punktom możesz w końcu przejść na wyższy poziom. Tam przetrwać jeszcze trudniej, bo pociski lecące w twoją stronę są szybsze i jest ich więcej, ale przynajmniej dostajesz bonus w postaci dodatkowego życia.

Jutro na taki wyższy poziom zostanie przeniesiona na jakiś czas Groczyk. Na swoim dotychczasowym odcinku Groczyk przeszła przez wszystkie szczeble wtajemniczenia i sama czuła, że jej ruchy stały się automatyczne i czujność osłabła. Zgnuśniała. Ma teraz nadzieję, że dzięki nowym wyzwaniom znowu poczuje w żyłach adrenalinę. Cieszy ją też myśl, że pracując z poświęceniem na tak trudnym (i jednocześnie strategicznym) odcinku będzie mogła wyrazić swoją wdzięczność dla Fabryki.

Autorka życzy powodzenia. Pamięta, że kiedyś Onno też wróciła odmieniona z takiego przeniesienia.

poniedziałek, kwietnia 28, 2008

IX W którym Fabryka zostaje uhonorowana tytułem Pracodawcy Roku

Jest pewna rzecz, która każdego pracownika Fabryki wprawia w nastrój zadumy i cichego zadowolenia. Rzecz tę można znaleźć stojącą na honorowym miejscu w gabinecie Najwyższego Nadcienia i jest nią Puchar Pracodawcy Roku. Tytuł to ze wszech miar zasłużony, bo Fabryka dba o swych pracowników lepiej niż matka.

Właśnie w trosce o zdrowie i dobre samopoczucie pracowników wdrożono program, zgodnie z którym każdemu Cieniowi przysługuje pożywne śniadanie (chrupiące pieczywo, marmolada, sery, szklanka mleka) z zestawem kolorowych tabletek (witaminy i składniki mineralne zapewniające prawidłowe funkcjonowanie, środki uspokajające, pobudzające i poprawiające nastrój), a poza tym comiesięczne spotkania z panią higienistką i cokwartalne konsultacje z psychologiem. Aby zapewnić bezpieczeństwo przy pracy, z Fabryki usunięto wszelkie ostre narzędzia i groźne dla zdrowia środki chemiczne, a ostre wykończenia mebli i maszyn zabezpieczono specjalnymi nakładkami, podłogi wyłożono matami antypoślizgowymi. Dodatkowo każdy Cień ma wszczepiony pod skórę mikroskopijny czujnik lokalizujący jego położenie w chwili zagrożenia i automatycznie wysyłający sygnał pomocy do centrum ratowniczego.

Jednak największą innowacją jest system dbający o zachowanie równowagi między życiem zawodowym a osobistym Cieni. Kiedy wykresy wykażą zbytnie poświęcanie się Cieni dla pracy (co grozi przemęczeniem, a potem mniejszą wydajnością i obniżeniem jakości pracy), dopływ prądu zostaje odłączony i taśmy się zatrzymują. Początkowo wywołuje to u Cieni sporą konsternację - stoją ciągle przy swoich stanowiskach, pukają w obudowy maszyn, sprawdzają podpięcie kabli, ale w końcu zdrowe instynkty odżywają i Cienie zaczynają ze sobą rozmawiać, a w końcu nieśmiało wychodzą na przerwę. Ze zdziwieniem odkrywają, że poza murami Fabryki świeci słońce i ćwierkają ptaszki, więc wiedzeni rozbudzonym sentymentem do przyrody rozkładają się na zielonej trawie. Gdy zaryczą syreny wzywające z powrotem do pracy, Cienie będą już wypoczęte i gotowe do zdwojonego wysiłku.

Tak to powinno wyglądać w każdej fabryce.

wtorek, kwietnia 22, 2008

VIII W którym Onno pada ofiarą przemocy

Onno nie chce już chodzić do pracy. Groczyk ją bije.

Takie to banalne - przemoc w pracy - ale nie boli przez to ani odrobinę mniej. Bo przecież nie tyle chodzi o naruszenie integralności cielesnej (nawet nie ma siniaków, Groczyk musi mieć wprawę), ale psychicznej. Ostatnio Onno czuła się tak upokorzona, kiedy została skarcona za zbyt częste korzystanie z fabrycznego szaletu.

Teraz Onno nerwowo skubie prawą brew i zastanawia się, dlaczego to właśnie ona została upatrzona na ofiarę. Co jest z nią nie tak? Czy podświadomie wysyła sygnały, że chce być bita? Może błąd popełniła odpowiadając na pierwsze, nieśmiałe jeszcze, zaczepki Groczyk? Dała się wciągnąć w jej grę? Wydawało się jej, że kontroluje sytuację, ale każąc Groczyk pisać podania motywujące jej potrzebę dawania w ryja, tylko ją rozwścieczyła? Czyli zgubiła ją pycha?

Drodzy Czytelnicy, nie sądźcie Onno zbyt pochopnie. Nie krzyczcie, że ma za swoje. Spójrzcie, jak się biedna kuli na brzegu łóżka. Jest teraz zupełnie bezsilna.

niedziela, kwietnia 20, 2008

VII W którym Onno poddaje się pozytywnym elektrowstrząsom

Onno jest pracownikiem rzetelnym, entuzjastycznym i oddanym Fabryce. Ale czasami coś się w Onno psuje - oczy błyskają na czerwono, z ust wypadają niezrozumiałe słowa, a ruchy są nieskoordynowane, jakby połamane. To reakcja organizmu Onno na ogrom otaczającego zła - na złodziei pinezek, na gwałcenie zasad BHP, na samowolne oddalanie się ze stanowisk pracy, na nieuzasadnione przypadki uwalniania emocji i kwestionowanie uświęconego tradycją porządku rzeczy.

W takich wypadkach Onno zakłada na uszy swoje słuchawki i poddaje się pozytywnym elektrowstrząsom. Najpierw czuje przeszywający ból, głowa robi się ciężka, a przed oczami tańczą kolorowe plamki, ale potem jest już tylko spokój i błogość. Serce Onno jest czyste. Onno kocha cały świat.

niedziela, kwietnia 06, 2008

V W którym Moni skazuje Henryka Kwiatka na powolną śmierć

Henryk Kwiatek był kiedyś wesołą i dobrą trawą. Rósł sobie zdrowo i nie sprawiał Bursztynkowi, swojej właścicielce, żadnych problemów. Twarz Onno sama się rozciągała w uśmiechu, gdy widziała, jak Henryk wyciąga źdźbła do góry, cały zielony z niecierpliwości, co może tam zobaczyć. Nie było ucieszniejszej trawy.

Potem, przez straszliwą pomyłkę, Henryk trafił do Moni. Na początku Moni bardzo rozpieszczała swojego podopiecznego - regularnie go podlewała, głaskała delikatne listki i szeptała słowa zrozumiałe tylko dla ich dwojga. Niestety, żywot maskotek jest zwykle krótki i Moni szybko o biednej roślinie zapomniała. Henryk nie poddał się od razu i póki starczyło mu sił, próbował zwrócić na siebie uwagę Moni błazeńskimi figlami. Ale kiedy zebrał ze ścian doniczki ostatnie już drobiny wilgoci, posmutniał i przestał się bronić przed swoim końcem. Zwinął listki i pochylił się zgnębiony ku ziemi.

Można jeszcze wyczuć jego przerywany oddech.

czwartek, kwietnia 03, 2008

IV W którym Onno śpiewa

Onno mówi o sobie jako o człowieku nieskomplikowanym, bez pretensji do intelektualizmu czy wysublimowania. Ale pomimo umysłowej powolności i upodobania do prostych rozrywek, w Onno drzemie bezkompromisowa artystka.

Nieskrępowana wyobraźnia Onno znajduje ujście w formach bardzo różnorodnych. Szczególne zainteresowanie budzą jej kompozycje z powszechnie dostępnych artykułów biurowych. Niby proste, lekko żartobliwe nawet, a jednak niepokojące.

Ale wydaje się, że to w muzyce Onno znalazła najszersze możliwości artystycznej ekspresji. Śpiew towarzyszy jej prawie we wszystkim, co robi: pleceniu wianków, odsiadywaniu jaj, trzepaniu dywanów, goleniu się i przy taśmie w Fabryce. Trudne zadanie przed każdym, kto porywa się na opisanie skali dźwięków wydobywających się z gardła Onno. Jak łatwo wpaść w pułapkę uproszczeń! Bo za pozorną kakofonią kryją się głębokie znaczenia, tu nie ma przypadku. Jedno, co można powiedzieć ze 100-procentową pewnością, to to, że jest to muzyka niszowa, nie dla mas. Tylko słuchacze o podobnej do Onno wrażliwości usłyszą w niej piękno i pradawną mądrość. Takim słuchaczem jest Don Breczione, chłopiec z Bałkańskiego Lasu. Kiedy słucha Onno, dreszcze przechodzą mu po plecach, a z oczu leją się strumienie łez. Odrywa się wtedy od pracy, a przed oczami przesuwają mu się obrazy z dzieciństwa, kiedy z gibonami skakał po drzewach. Bo do takich właśnie pierwotnych, nieujarzmionych emocji Onno się odwołuje. Niezwykłe to wrażenie poczuć je w industrialnych pomieszczeniach Fabryki.

niedziela, marca 30, 2008

III W którym Onno wpada w Czarną Dziurę

Gdzieś w okolicach Fabryki jest Czarna Dziura, która połyka wychodzące po 17 nieostrożne Cienie, żeby wypluć je przeżute dopiero wiele godzin potem. Dziwne, ale większość Cieni prawa grawitacji wydają się nie obowiązywać i suną jeden za drugim do domów, zupełnie nieczuli na ssącą siłę czarnej otchłani. Nawet jakby się unosili kilka centymetrów ponad powierzchnią ziemi. Onno czasami się zastanawia, czy są prawdziwi. Może to tylko projekcje jej chorego umysłu?

Bo Onno i jej Brygada są z żywej tkanki. Ich odcinek taśmy jest jednym z niewielu, gdzie można jeszcze usłyszeć śmiech,* a wobec grawitacji Czarnej Dziury są bezbronni jak mucha złapana do słoika przez ciekawskiego 11-latka. Z westchnieniem wpadają do tunelu, który za każdym razem wyrzuca ich po Ciemnej Stronie Miasta, w innym wymiarze. Nie walczą, dają się unieść rytmowi Miasta, taplają się w jego brudzie. Znikają w jednej ze swych ulubionych melin, a tam piją, palą, a czasem nawet wyginają ciała do jakiejś szatańskiej muzyki.

Kiedy wyrzuca ich z powrotem do ich macierzystego wymiaru, są brudni, sponiewierani i obolali, ale z lekkimi głowami. Nic w nich nie zostaje po takiej dekadenckiej nocy. Rano z uśmiechem na twarzy pojawiają się w Fabryce.




*Ponieważ to wbrew regulaminowi, Autorka uprzejmie prosi o nierozgłaszanie.

wtorek, marca 25, 2008

II W którym Super Onno się ujawnia

Większość ludzi nie radzi sobie z jednym życiem. Onno bierze się za bary z dwoma.

Dla niepoliczalnych mas ludzi Onno jest po prostu jednym z Cieni pracujących w Fabryce. Każdy dałby się nabrać widząc ją na wpół przytomną w autobusie gramolącym się przez wyboje do Fabryki. Przy taśmie Onno nieznacznie się ożywia i rozwesela (bo pracę swoją bardzo lubi), ale żadnych magicznych mocy ciągle nie zdradza.

Ale kiedy przez jednostajny szum przesuwającej się taśmy przedrze się wołanie o pomoc, Onno zrzuca swą ziemską powłokę i ujawnia się jako Super Onno: zakłada majtki na głowę, wyrzuca prawą lub lewą rękę w powietrze (jest oburęczna) i bez zwłoki rusza na ratunek. Onno w swej prawdziwej postaci jest szybsza od lecącego pocisku, ma siłę lokomotywy i potrafi zapamiętać ciąg 24 cyfr po jednym rzucie oka.

Szalejąca od kilku dni w Mieście zawierucha śnieżna to bezlitosny sprawdzian czujności Super Onno.

Niewiele brakowało, a smutny los spotkałby małego, granatowego forda pozostawionego na parkingu Fabryki bez zaciągniętego hamulca ręcznego. Na szczęście, pod pretekstem głodu nikotynowego ściskającego żołądek, Onno udało się wymknąć na cogodzinny obchód. Kiedy zobaczyła biednego forda (dobytek życia jednego z marnie wynagradzanych Cieni) szarpanego przez gwałtowne podmuchy wiatru, obudził się w niej superbohater. Jedyna niedogodność polegała na tym, że Onno nie była sama, ale w towarzystwie dwóch innych Cieni palaczy. Ponieważ nie mogła zdradzić przed nimi swojej prawdziwej tożsamości, pozostały jej tylko konwencjonalne sposoby ratowania świata. Pobiegła więc co sił do ochrony i powiadomiła o niebezpieczeństwie. Musiała tak biegać kilka razy, bo jako Onno nie jest zbyt rozwinięta i nie mogła zapamiętać numeru rejestracji, ale w końcu przecież się udało i tylko to się liczy. Granatowy samochodzik został ocalony.

Morał: i Ty możesz być superbohaterem.